niedziela, 7 sierpnia 2011

#5

Nadszedł 'ten' dzień, dzień pożegnania Ani. Dzisiejszego dnia pożegnaliśmy najlepszą przyjaciółkę mamy, na zawsze. Na pogrzebie zebrało się niewyobrażalnie dużo osób. Wszyscy chcieli pożegnać się z nią ten ostatni raz. Mama była załamana, przez cały czas wspieraliśmy ją z tatą. Ania bardzo wiele dla niej znaczyła, były jak siostry. Strata jej była dla niej ciosem w samo serce. Dla mnie Anna także była ważną osobą. Łzy lały mi się ciurkiem myśląc o tym, że nigdy więcej nie zobaczę jej uśmiechu, tego jak razem z mamą wracały z zakupów w ulubionej galerii, po prostu wszystkiego co było z nią związane. Ania często bywała u nas w domu, była dla mnie jak ciocia. Mam nadzieję, że tam gdzie się teraz znajduje jest jej lepiej.

Po powrocie do domu nie miałam na nic siły. Jakoś psychicznie nie miałam ochoty nigdzie wychodzić. Postanowiłam, że ten dzień spędzę w domu. Po wejściu do domu, włączyłam komputer i zabrałam się do szukania jakiegoś filmu, który mogłabym obejrzeć. Chciałam najmniej myśleć o tej całej sytuacji. Musiałam się czymś zająć. Nagle usłyszałam dźwięk wydobywający się z głośników i zobaczyłam w prawym dolnym rogu, że przyszła mi wiadomość na gg, od Maxa. Wiedział, że dzisiaj miałam ciężki dzień i że spotkamy się dopiero jutro. Otworzyłam okienko rozmowy i zobaczyłam wiadomość o treści: "Mam nadzieję, że jakoś sobie radzisz, porozmawiamy jutro. Trzymaj się, kochanie." Nie odpisałam nic, ale dziękowałam Bogu, że mam kogoś takiego jak on. Kogoś kto zawsze mnie wesprze. W końcu postanowiłam obejrzeń film "I wciąż ją kocham.". Podobno jest wzruszający. Zobaczymy...
xoxo, Maya

piątek, 5 sierpnia 2011

#4

Cześć. Wczoraj nic nie napisałam, ale wieczorem bolała mnie głowa, więc postanowiłam zrobić to rano. Wczoraj było bardzo ciepło, wręcz gorąco. Rano wstałam, ubrałam się i zadzwoniłam do Maxa, chciałam porozmawiać z nim o wszystkim co stało się poprzedniego wieczoru. Umówiliśmy się o 12:00 na 'naszej' ławce, na której zawsze siadaliśmy wieczorami i rozmawialiśmy. Wychodząc z domu, zobaczyłam, że mama jeszcze śpi. Postanowiłam nie budzić jej i porozmawiać z nią jak wrócę. Dochodząc do ławki zobaczyłam, że Max już na niej siedzi. Usiadłam obok niego. Na powitanie pocałował mnie w policzek. Powiedziałam mu, że chcę porozmawiać o środowym wieczorze. Od razu przeszłam do rzeczy i powiedziałam: "Jeśli mamy być razem, powinniśmy powiedzieć o tym naszym przyjaciołom i to dzisiaj". Max od razu się zgodził, bo też uważał, że tak będzie najlepiej. Ja od razu zadzwoniłam do Izy i Hani, a Max zadzwonił do Olka i Tomka. Mieli za 5 minut do nas dojść. Przez tą chwilę, zastanawialiśmy się jak im to powiedzieć, ale uznaliśmy, że nie będziemy kręcić i od razu powiemy im całą prawdę. Tak będzie najbardziej fair wobec nich. Gdy wszyscy czterej już do nas doszli, powiedzieliśmy im jak jest i wytłumaczyliśmy całą sytuację, trzymając się za ręce. Na początku wszyscy byli trochę zaskoczeni, bo nikt się tego nie spodziewał. Po dosłownie 2 sekundach szoku, dziewczyny rzuciły nam się na szyję i zaczęły gratulować. Tomek i Olek także życzyli nam szczęścia i wieczności. Wszyscy po dłuższych negocjacjach dotyczących tego co będziemy dzisiaj robić uznaliśmy, że pójdziemy do kina na jakiś film. W drodze do kina wstąpiliśmy jeszcze do lodziarni, bo wszyscy mieliśmy ochotę na lody. Do kina poszliśmy na "Harry Potter i Insygnia Śmierci". Wszyscy tak na prawdę nie byliśmy fanami Harrego Pottera, ale postanowiliśmy pójść z ciekawości i zobaczyć jak to wszystko się zakończy. Do kina kupiliśmy 2 mega pocorny karmelowe i 2 duże cole. Po filmie, wszyscy rozeszli się do domów, ja chciałam być wcześniej, żeby wesprzeć mamę w całej nieszczęśliwej sytuacji. Co do filmu to był w miarę fajny. Tak na prawdę nie było nic rewelacyjnego, ale najgorszy nie był. Najgorsze było to, że dużo osób w tej części umarło, ale to tak na prawdę ostatnia część, więc chyba chcieli zrobić coś, czego widzowie się nie spodziewali. Po powrocie do domu, zobaczyłam mamę leżącą jeszcze w łóżku i oglądającą jakieś filmy w tv. Wzięła urlop na tydzień. Teraz mama była ciągle przygnębiona i smutna, ale wcale jej się nie dziwie. Ja nie wiem co bym zrobiła, jeśli coś stało by się któremuś z moich przyjaciół. Zrobiłam mamie 2 kanapki i herbatę, choć tyle mogłam jak na razie dla niej zrobić. Chciała pobyć sama.

Data 4 sierpnia 2011r. zostanie przeze mnie na pewno zapamiętana. Jestem z Maxem, nie ma mnie i jego, jesteśmy my.
xoxo Maya

środa, 3 sierpnia 2011

#3

Hej. Dzisiejszy dzień był prawie perfekcyjny, no właśnie prawie... O wszystkich zmartwieniach zapomniałam, o wszystkich problemach dnia codziennego, aż do powrotu do domu, aż do tego nieszczęsnego wieczoru.
Rano mama pojechała do szpitala, musiała pojechać bardzo wcześnie. Gdy wstałam o 10.00 jej już nie było w domu, tata był w pracy. Zobaczyłam tylko kartkę wiszącą na lodówce z napisem "Jestem w szpitalu, wrócę wieczorem, mama.". Po przeczytaniu kartki od razu zadzwoniłam do mamy, żeby upewnić się czy wszystko jest dobrze, z jej przyjaciółką. Nie odebrała, napisała tylko sms, że nie może rozmawiać. Zrobiłam sobie śniadanie i za chwilę usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam piątkę swoich przyjaciół, którzy powiedzieli tylko "Ubieraj się, zabieramy Cię nad morze.". Powiedziałam im, żeby weszli do środka, a sama poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic. Po 20 minutach byłam już gotowa.Poszliśmy na przystanek PKP, pociąg do Międzyzdrojów mieliśmy akurat za 5 minut. Kupiliśmy bilety i poszliśmy na wyznaczony peron. Pociąg szybko podjechał i za chwilkę znaleźliśmy się już w środku. Podróż minęła nam bardzo szybko. W naszym gronie nigdy nie można się nudzić. W pociągu brzuch o mało nie pękł mi ze śmiechu, ale w końcu śmiech to zdrowie. Z moimi przyjaciółmi nigdy nie można się nudzić! Po dojściu na plażę, rozłożyliśmy się w najbardziej odosobnionym od innych miejscu. Pomyśleliśmy, że musimy mieć dużo przestrzeni, na wypadek naszych zwariowanych i 'głupich' pomysłów. Nigdy nie wiadomo co się stanie, gdy jesteśmy razem :). Na początku ja, Tomek, Iza i Max poszliśmy do wody, a Hania i Olek stwierdzili, że chcą chwilę się powygrzewać na słońcu zanim pójdą do wody. W wodzie, topiliśmy się na wszystkie różne sposoby. Po 30 minutach Tomek i Iza wyszli, bo zrobiło im się zimno. Ja i Max zostaliśmy w wodzie jeszcze 25 minut. Skakaliśmy na fale, topiliśmy się, a w pewnym momencie zaczęłam udawać, że się topie. Chciałam zobaczyć jak Max zareaguje. On od razu podbiegł i zaczął mnie ratować, ale nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać, powiedziałam mu też, że specjalnie to zrobiłam. On spojrzał na mnie, wziął mnie na barana, nagle podpłynęła wielka fala i obydwoje wpadliśmy do wody z hukiem. W końcu nam też zaczęło robić się zimno, więc wyszliśmy, żeby powygrzewać się trochę na ręcznikach. Za to  reszta teraz chciała wejść do wody. My byliśmy wykończeni, więc powiedzieliśmy, że za chwilę dojdziemy do nich. Leżeliśmy na ręcznikach, rozmawialiśmy, czekaliśmy aż trochę wyschniemy i będzie nam ciepło. Rozmawialiśmy dosłownie o wszystkim. Po chwili spojrzeliśmy sobie w oczy. To nie były zwykłe spojrzenia. Max powiedział, że jestem niesamowita i złapał mnie za rękę. Nasi przyjaciele jeszcze nic nie widzieli, ani pewnie niczego się nie domyślali. W końcu uznaliśmy, że najlepiej będzie jak dojdziemy do nich do wody. W wodzie wszyscy zaczęliśmy grać w siatkówkę, piłką którą zabrała ze sobą Iza. Po godzinie grania w wodzie, zmęczeni wyszliśmy, żeby coś zjeść. Hania zrobiła naleśniki, Olek przyniósł tosty, a Tomek zabrał ze sobą ciasto, więc z głodu nie umarliśmy :). Mieliśmy niestety jeszcze tylko godzinę do pociągu. Powoli zaczęliśmy się zbierać. W drodze powrotnej Max niósł moją torbę, faktycznie była ciężka, więc reszta niczego się nawet nie domyślała. My sami chyba nie wiedzieliśmy co się pomiędzy nami dokładnie dzieje. To było nieoczekiwane, takie niespodziewane. Co będzie dalej, zobaczymy... Rozmyślałam o tym przez całą drogę na dworzec PKP i przez całą podróż w pociągu. Ja i Max mieszkamy w tych samych rejonach miasta, więc po wyjściu z pociągu zaproponował mi, że mnie odprowadzi. Na przystanku pożegnaliśmy się z innymi i ruszyliśmy z Maxem do naszych domów. Po chwili, złapaliśmy się za ręce. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech, tak po prostu. Max powiedział, że od dawna wiedział, że jestem wyjątkowa. Ja oczarowana tym co powiedział, odpowiedziałam, że przez mój miesięczny pobyt w Anglii tęskniłam za nim, a dzisiaj na plaży uświadomiłam sobie, że czuję do niego coś więcej niż tylko przyjaźń.. Oboje doszliśmy do wniosku, że oszukiwaliśmy się, to jednak coś więcej niż tylko przyjaźń ... Powoli zbliżaliśmy się do mojego domu. Nadszedł czas pożegnania. Max objął mnie w pasie i delikatnie pocałował. W odpowiedzi uśmiechnęłam się i wyszeptałam mu do ucha: Kocham Cię...

Nie mogłam znaleźć w torbie klucza od domu, więc zadzwoniłam dzwonkiem. Nikt nie otwierał. Zadzwoniłam jeszcze raz. Po chwili czekania, otworzyła moja mama. Niestety, zapłakana. Przestraszona, przytuliłam ją i zapytałam co się stało. Odpowiedziała, że dla jej przyjaciółki nie ma już ratunku. Odeszła. Jej najcudowniejsza przyjaciółka zmarła. Tak niespodziewanie i nieoczekiwanie odeszła 3 sierpnia 2011r.
Zakończenie dnia było smutne i przygnębiające. Sama popłakałam się na wiadomość, że Ania nie żyje, bo tak właśnie miała na imię przyjaciółka mamy.

xoxo, Maya.

wtorek, 2 sierpnia 2011

#2

Cześć. To dopiero dzień drugi jak tu piszę, a czuję się jakbym pisała tu od dawna. Traktuję tego bloga, jak mój pamiętnik. Pamiętnik któremu mogę się 'wygadać'.

Przechodząc do dzisiejszego dnia... Był prawie idealny, no właśnie prawie. Dzisiaj już  o godzinie 14:05 wylądowałam w Polsce. Miałam być wieczorem, ale mama musiała wrócić wcześniej, bo jej najlepsza przyjaciółka spadła z konia i wylądowała w szpitalu. Sama się nawet trochę zmartwiłam, bo ją uwielbiam. A wiadomo, dla przyjaźni jest się w stanie zrobić wszystko, więc wróciliśmy kilka godzin wcześniej. Mama zaraz po tym jak się o tym dowiedziała, zarezerwowała bilety na najbliższy lot. Przed wylotem spotkałam się jeszcze z moją przyjaciółką, Alex. Pożegnałyśmy się, to było ciężkie, bo jesteśmy ze sobą bardzo związane. Na pożegnanie Alex kupiła naszyjnik z dwoma połówkami serca. Na połówkach zobaczyłam napis: "Best Friends. Forever.". Jedna połówka serduszka wisi na mojej szyji, a druga na szyji Alex. Po chwili zza pleców usłyszłam głos mamy. Musiałyśmy już jechać, żeby zdąrzyć na lotnisko. Ostatni raz wymieniłam spojrzenia z Alex i odjechałam... Na lotnisku łzy pojawiły się w moich oczach. Już tęskniłam za Alex. Jest mi strasznie bliska, obym wytrzymała do ferii. Siedząc na lotnisku i czekąjc na wylot, byłam nieobecna. Za bardzo myślałam o tym, że nie zobaczę Alex aż do ferii, ale z drugiej strony cieszyłam się, że zobaczę moich przyjaciół z Polski, za nimi też niewyobrażalnie tęskniłam. Nim się obejrzałam, siedziałam już w samolocie. Podróż minęła mi strasznie szybko, moją głowę zaprzątało zbyt wiele mysli. Nie mogłam nawet zmrużyć oka. Obok mnie siedziała mama, pełna przerażenia. Sama miała wiele problemów, a do tego doszedł ten wypadek... Na lotnisku, czekało na mnie 5 najlepszych przyjaciół. Olek, Max, Tomek, Hania, Iza. Gdy ich zobaczyłam od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy. Gdy podchodziłam do nich od razu rzucili mi sie na szyję. Dla takich chwil się własnie żyje. Życzę wszystkim, aby mieli w życiu najprawdziwszych przyjaciół lub przyjaciela! Bez nich nie było by już tak ciekawie. Przedstawie wam ich po kolei. Olek to średniego wzorstu chłopak o czarnych włosach i zielonych oczach. Jest cudownym pocieszycielem, potrafi sprawić, że śmieję sie przez łzy. Max to wysoki brunet o brązowych włosach, przy nim zawsze jestem uśmiechnięta, po prostu jest przezabawny i z nim nigdy nie można się nudzić, jest strasznie pokręcony, pozytywnie oczywiście. Tomek to średniego wzorstu blondyn o niebieskich oczach, gej. Podobno geje to najlepsi przyjaciele kobiet, uważam że to prawda, zawsze służy dobrą radą i można na niego liczyć. Hania to zwariowana ruda niebieskooka niska osoba. Jest dla mnie dużą podporą, ma cudowne pomysły i służy dobrą radą. Iza ma śliczne brązowe pokręcone włosy, jest średniego wzrostu i ma zielone oczy. Hania tak jak jej włosy jest zakręcona. Gdy z nią jestem, wiem, że nie będę sie nudzić. Oni wrzyscy są cudowni i dziekuję Bogu, że mam takich przyjaciół! Są niepowtarzalni! Wracając do tego co było później... przywitałam się z nimi. Mama od razu pognała do szpitala. Mój tata zamówił dwie taxówki. Tata pojechał odwiedzić swoją mamę i umówiliśmy się, że wrócę do domu około 21. Razem z przyjaciółmi poszliśmy do Pizzeri. Przesiedzieliśmy tam kilka godzin, zagadaliśmy się bardzo. Nawet nie zauważylismy kiedy na zegarze wybiła 20.45, zaczęliśmy się zbierać, żeby zdążyć dojść do naszych domów. (...)
(...) Gdy weszłam do domu od razu weszłam na komputer i zaczęłam tutaj pisać. Po prostu miałam wewnętrzną potrzebę, opisać to wszystko. Wszystkie te zdarzenia. Mama jeszcze nie wróciła ze szpitala, trochę sie martwię... Miejmy nadzieję, że wszystko w porządku. Chwila, słyszę jak właśnie ktoś puka do drzwi. Otworzył tata, usłyszałam płacz. Wyszłam na korytarz i zobaczyłam jak w drzwaich stoi płacząca mama i tata który ją przytula i pociesza. Nie myśląc długo, podeszłam i przytuliłam sie do niej, po czym zapytałam co sie stało. Powiedziała, że nie wiadomo czy jej przyjaciółka z tego wyjdzie. Potrzebna jej operacja, bardzo droga operacja. Bez operacji nie wiadomo czy dlugo czasu jej zostanie... Wszystko wyjaśni się jutro.
Kończę pisać i wracam do mamy. Muszę jej pomóc, bo czuję, że sama sobie z tym nie poradzi.
Do jutra.
xoxo, Maya

poniedziałek, 1 sierpnia 2011

#1

Hej :) Może zacznę od tego, że jestem Maya. Mam brązowe oczy, brązowe włosy, 165cm wzrostu. Mam czternaście lat i w wieku 2 lat przeprowadziłam się do Polski. Wcześniej jak da się zauważyć po wystroju mojego bloga, mieszkałam w Anglii, a konkretniej w Londynie. Przeprowadziłam się 14 lutego 1999r, w dzień zakochanych. Może to coś znaczy? Jak na razie nie mam nikogo. Ale kto wie, co będzie jutro, za miesiąc, za rok? Zobaczymy...

Moją pasją jest malarstwo, uwielbiam a wręcz kocham malować farbami. Moją drugą miłością jest fotografia. Nie znoszę ludzi, którzy kupują sobie drogie aparaty i myślą, że to wszystko, aby stać się niepowtarzalnym fotografem."Kupno Nikona nie czyni Cię fotografem. Stajesz się jedynie posiadaczem Nikona."

Aktualnie jestem w Londynie, jak co roku w wakacje przyjeżdżam tutaj na miesiąc z rodzicami. Czas spędzam z Alex, moją najlepszą przyjaciółką w Anglii. Niestety widujemy się tylko dwa razy w roku... W wakacje kiedy przyjeżdżam do Anglii i w ferie kiedy ona przyjeżdża do Polski. Alex jest w moim wieku, ma 160cm wzrostu, zielone oczy i lekko pofalowane brązowe, długie włosy. Ma cudowny charakter i jeszcze nigdy się na niej nie zawiodłam. Wiem, że zawsze mogę na niej polegać. Niestety jutro musimy się pożegnać, zostaną nam rozmowy telefoniczne, gg i skype. Zobaczymy się dopiero w ferie. Alex, będę BARDZO TĘSKNIĆ! Już jutro wieczorem wracam do Polski, właśnie tam spędzę drugą część moich wakacji.

Nie przedłużając, będę starać się pisać tutaj codziennie. Chciałam się komuś wygadać, a założenie bloga wydawało mi się najlepszym wyjściem.
xoxo, Maya.